Haul tygodniowy #1


Cereria Molla.


Oryginalnie zakładając bloga chciałam pisać po prostu o tym co mnie kręci, co mi się podoba. Stąd też tytuł, bowiem ekscytują mnie kolorowe rzeczy. Trudno ukryć, że efektem tego jest coś na miarę zakupoholizmu. Faktycznie lepiej się czuję niosąc do domu siaty pełne szpejów, nawet jeśli część potem zalega nierozpakowana lub ometkowana. Jednak regularnie biję się z myślami czy ja tak mogę, czy to nie wstyd.

Wstyd, nie wstyd, to mój blog i po to go zakładałam. I mam nadzieję, że komuś on przyniesie radość i zainspiruje tak jak mnie czasem inspirują podobne wpisy. Dlatego zdecydowałam podzielić się z wami moimi najlepszymi pozycjami z zeszłotygodniowych zakupów. I kto wie, może to nawet się przerodzi w serię.

Wszystko zaczęło się od tego, że postanowiłam sprawdzić co tam słychać w Krakowskiej Almie. A może od tego, że przyszła pensja? Tak czy inaczej, wybrałam się na przepatry do Alma, z mocnym postanowieniem nie wydania tam kwoty wymagającej pinu, bowiem planowałam wyłącznie zakup pasztetu. Takiego włoskiego z orzechami, za którym bardzo bym tęskniła. A wyszłam z przepyszną herbatą i rzeczami na dwa oddzielne posty.


Soursop Green Tea


Herbaty Sir Albert’s znam co prawda dopiero od Grudnia, ale miałam okazję próbować większość ze smaków jakie mają w ofercie. Wszystkie są ciekawe i mają głębokie intensywne smaki, chociaż wybór ulubionej to oczywiście kwestia gustu. Ale nie będę was okłamywała, kupiłam ją ze względu na puszkę, a zawartość uważam, że genialny, ale tylko dodatek. Gdyby chodziło mi wyłącznie o smak, to zadowoliłabym się wersją w tekturce. Przez dłuższą chwilę walczyłam ze sobą, aż w końcu podjęłam odpowiedzialną decyzję, by wziąć tylko jedną. I znów kierując się wyłącznie opakowaniem zgarnęłam z półki Soursop Green Tea, co i smakowo okazało się świetnym wyborem. Chociaż w najbliższym czasie dokupię też marokańską miętę, a fanom bergamotki gorąco polecam Earl Grey.

                Soursop Green Tea, ma wyczówalny posmak owocowo-kwiatowy. Na początku moje skojarzenia powędrowały w stronę jaśminy, a gdy sprawdziłam w Internecie dowiedziałam się, że Soursop to po polsku Flaszowiec miękkociernisty. Czyli jakiś taki owoc przypominający kasztan w łupinie, tylko dorastający do 35 cm i ważący nawet 6 kg. Smaczne, ładne i jeszcze nauczyłam się czegoś nowego. Ta herbata zdecydowanie zasługuję na to, żeby znaleźć się na blogu. Cena 25,99 zł.

                Kolejnym niebezpiecznym miejscem w jakie się udałam w tym tygodniu był TK Maxx, w którym zakupiłam, aż trzy kolejne pozycje tego Haulu.

Niniejszą ramkę na zdjęcia, która mam nadzieję przyda mi się kiedyś jako ozdoba do zdjęć na bloga :) Cena 16,99 zł.




                Zestaw do rąk, płyn i krem z Baylis&Harding. Krem można stosować też do ciała. Do marki tej mam sentyment, a także zaufanie. Natomiast cena 27,99 zł, za taki pokaźny zestaw to niezła okazja. Miałam kłopoty z podjęciem decyzji, który zapach wybrać i wciąż mam ochotę wrócić po drugi zestaw, ale głos, a raczej głosik rozsądku w mojej głowie wciąż pyta ile balsamów może walać mi się po szafkach? Już chyba mam więcej balsamów niż szafek…


Baylis & Harding


             Trzeci zakup, również związany z ogromną walką silnej woli to świeczka zapachowa z Cereria Molla. Szerzej opiszę ją w osobnym poście, planuję bowiem serię świeczkową. Tutaj wspomnę tylko, że przy regale spędziłam tyle czasu, że wychodząc ze sklepu robiło mi się, aż słabo. Nie polecam nikomu. Chciałam zabrać ze sobą również dwie inne świece, ale głos rozsądku odniósł ich cenę do zestawu wszystkich herbat z Sir Alberst, co jednak byłoby rozsądniejszym zakupem.


Cereria Molla Peony


                Ta świeczka wygrała nie tylko ceną, 27,99 zł, ale zdecydowanie zapachem. Już wcześniej moją uwagę przykuły te w czarnych opakowaniach, gdy jednak w ręce wpadła mi piwonia, w sekundzie podjęłam decyzję. Ten zapach bowiem jest niezwykle naturalny. Wystarczy, żebym odchyliła wieczko, a czuję się jak na ławce w ogrodzie mojej babci. Nie mogę się doczekać kiedy ją odpalę.


Even&Odd sandały


                Pozycja piąta, to buciki. Początkiem tygodnia przyszłą do mnie paczka z Zalando. Niestety rozmiarówki z innych krajów nie zawsze się zgadzają mimo, że sklep stara się dostosowywać je do używanych w Polsce, lub sugeruje, że dany produkt jest większy lub mniejszy, nie zawsze uda się trafić. Spośród trzech zamówionych super promocyjnych towarów, zostaną ze mną tylko te buty. Może i dobrze, moje finanse troszkę na tym skorzystają.

                Nie twierdzę, że są one wyjątkowo gustowne, ale będą pasowały po jednych z moich letnich spodni. I co ważniejsze są wygodne, popatrzcie tylko jak plaski jest obcas w tej wysokiej koturnie. Liczę na to, że chodziło się w nich będzie jak w płaskich, a na wzroście zyskam. Choć troszkę mnie martwi jak prezentuje się w nich stopa, ale może to wina zimowego braku opalenizny.  Buty są marki Even&Odd i kosztowały 50 zł.

             
                Ostatni z moich najciekawszych zakupów tego tygodnia, o którym mało co bym nie zapomniała jest ta skrzyneczka na klucze z Pepko. Dodatkowo mi się udało, bo akurat gdy wpadłam na pomysł, żeby taką sobie zakupić w celu trzymania w niej kolczyków, a trafiła się promocja. Zamiast 29 zł dałam za nią 19. Wybaczcie, ale nie pamiętam czy na końcu było 90 groszy czy nie.





I co? Fajne drobiazgi udało mi się upolować? Macie też coś z tych rzeczy u siebie?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Semilac Extended 5w1 802 Dirty Nude Rose

Trzy ulubione ziółka

Lakiery hybrydowe Diko

Jarmark Świąteczny w Krakowie

Zestawienie waniliowych świeczek zapachowych