Zestaw Świąteczny z Yves Rocher
Jakiś czas temu, gdy tylko w Yves
Rocher zaczęła się sprzedaż ich zestawów świątecznych, pobiegłam tam szybciutko
by jeden z nich zakupić. OK, nie wiedziałam, że będzie tak wiele rodzajów do
wyboru. Dostałam ulotkę, kup coś a dostaniesz z reklamą jednego z zestawów,
który mi się spodobał więc pobiegłam go kupić i przekonać się co do tego
dostanę. Promocje, promocje tak bardzo uwielbiam na nich wydawać pieniądze…
Przynajmniej tego zakupu żałować
nie muszę. Zapytana, który zapach ma być przewodni, owoce leśne czy wanilia bez
zastanawiania zdecydowałam się na wanilię. Czy to był słuszny wybór niestety
nie wiem, bo oba te zapachy są piękne i intensywne. Co mnie, aż zdziwiło, bo
kiedyś bardzo się zawiodłam na jakimś żelu pod prysznic z YR i od tamtej pory
ich unikałam. Wygląda na to, że moja koleżanka miała rację mówiąc mi, że mają
mocne zapachy, a tylko ja raz wybrałam nieodpowiednio i postanowiłam nie dawać
im kolejnej szansy. Chociaż przyznam się, że zawsze uważałam, że trochę za dużo
sobie liczą i może dlatego nie pozwalałam im na pomyłki. Inna sprawa, że
marketing promocyjny mają niesamowity. Ja w ich punktach staję się kompletnie
bezbronna i daję się namawiać na coraz to kolejne kosmetyki, za coraz to więcej
dodatkowych znaczków, na jeszcze więcej zakupów.
Co wchodzi w skład zestawu?
Balsam do ciała, żel pod prysznic pełna i miniaturowa wersja oraz kremy do rąk
w pełnej i miniaturowej wersji.
Zacznę od żeli pod prysznic.
Ładnie się pienią, ale nie za mocno. Produkt dobrze się wchłania w gąbkę, a
następnie łatwo oddaje umożliwiając szybie i dokładne umycie. Dość łatwo jest
go potem wypłukać z gąbki, umożliwiając tym jej higieniczne wysuszenie. A co
najważniejsze pięknie pachnie. Niestety po kilku użyciach ja się do niego
przyzwyczaiłam i już prawie nie czułam zapachu wanilii, który jest dość
delikatny. Zdecydowanie nie jest to jedna z tych duszących wanilii. Dodam, że
po tym jak go użyłam pierwszy raz biorąc kąpiel wieczorem, zapach wyczułam w
łazience jeszcze rano. Dlatego uważam,
że musiałam się do niego przyzwyczaić. Za to do zapachu owoców leśnych nie zdążyłam
się przyzwyczaić i przełamuję sobie nimi ostatnio wyrobiona rutynę.
Balsam do ciała tez przypadł mi
do gustu. Nie jest to jakiś gwiazdor, który miałby szansę stać się moim
ulubieńcem, ale jest on bardzo przyzwoitym balsamem o delikatnym zapachu dla
niezbyt wymagającej skóry. Tłustej mi nie przesycił, ale nie podjęłam się
regularnego stosowania. Nie mam ochoty na takie poświęcenia. Z suchymi partiami
kompletnie nie dał sobie rady, ale na brzuch i uda jest dla mnie idealny, a że
ładnie pachnie i łatwo się rozprowadza nie zostawiając tłustej warstwy na
dłoniach to na pewno go zużyje.
Na koniec zostawiłam sobie kremy
do rąk i dokładnie tak zrobię z kremem o zapachu owoców leśnych. Jest on w tak
małej tubce, że po pierwszym użyciu zrobiło mi się go żal i postanowiłam
schować go na odpowiednią okazję. Czyli jakąś imprezę, na której nie wypada się
pokazać z czymkolwiek innym niż malutka wieczorowa torebka, do której będzie
pasował wręcz idealnie. Właśnie dlatego zrobiło mi się go żal, bo czemu go bez
sensu od razu zużywać skoro pewnego razu może mnie uratować. Tym bardziej, że
zbliżają się święta, a po nich karnawał, w którym na pewno taka okazja się nadarzy.
A duża tubka kremu waniliowego?
Ta już jest na wykończeniu. Ten krem okazał się naprawdę genialny. Radził sobie
z moimi dłońmi niezależnie od sytuacji. Czy były po wielokrotnym moczeniu,
długiej kąpieli, myciu podłogi bez rękawic, spacerze na mrozie w zbyt cienkich
rękawiczkach, odkąd go używam regularnie dłonie nie zapiekły mnie nawet na
chwilę. Nie trzeba go dokładać, niczym poprawiać, jest naprawdę dobry i do tego
ma ładny delikatny zapach. Uwielbiam go i na pewno jeszcze kupie lub będę szukała
podobnego w YR.
Jeśli szukacie uniwersalnego
pomysłu na prezent dla kobiety zestaw z YR się nada.
Komentarze
Prześlij komentarz